Mój składzik!
Cała prawda o umieraniu
W jednej chwili widział zalaną krwią szybę samochodu, by w następnej znaleźć się w długim tunelu. Na jego końcu dostrzegał światło. Nie było ono jednak oślepiającym blaskiem, który opisuje większość ludzi. Przypominało raczej światło dzienne, wydawało mu się, że widzi w nim zarysy jakiegoś pomieszczenia. Ruszył powoli w tamtą stronę, wytężając wzrok coraz bardziej. Liczył że na końcu drogi ujrzy Jezusa, Świętego Piotra czy kogo tam. No bo przecież nikt mu nie każe samemu szukać zaświatów, prawda?
Dotarłszy do końca tunelu znalazł się w dużym, przestronnym pomieszczeniu przypominającym hol jakiegoś eleganckiego hotelu. Duże okna, przez które wpadało światło, miękki, czerwony dywan i dwa rzędy kolumn. W ścianie naprzeciwko – winda. Odwrócił się, by ostatni raz spojrzeć na tunel. Nie było go. Zamiast tego, korytarz ciągnął się dalej.
-Pan Juliusz Ruszczyński, zgadza się? - usłyszał głos za swoimi plecami. Odwrócił się, podejrzewając że ujrzy któregoś ze świętych. Jednak człowiek, który stał oparty o kolumnę, nawet jeżeli zaliczał się w poczet błogosławionych, to zdecydowanie na jednego z nich nie wyglądał.
Mężczyzna był wysoki, nawet bardzo. Długie loki w kolorze ciemnego brązu nosił związane w kucyk. Jego czerwone oczy nie wyrażały praktycznie żadnych emocji, jednak na twarzy o rysach których pozazdrościć mu mogli najwięksi filmowi amanci gościł leciutki uśmiech. Zamiast zgrzebnej szaty nosił nienagannie skrojony, czarny garnitur i lakierki. Do eleganckiego wnętrza pasował idealnie, do roli przewodnika po zaświatach – nie bardzo. Juliusz gapił się na niego chwilę, nie mając pojęcia co powiedzieć.
-Pan Jezus...? - szczerze zdziwiłby się, gdyby odpowiedź była twierdząca. Czuł jednak, że musi zadać to pytanie.
Elegant roześmiał się.
-Raczej Śmierć. - podszedł bliżej Ruszczyńskiego, który na te słowa aż rozdziawił usta ze zdziwienia. -Lub Evan Caellov, jeśli wolisz. - wyciągnął do chłopaka rękę. Ten z pewnym wahaniem ją uścisnął. Odpowiedź mężczyzny była ostatnią, jakiej się spodziewał. Całe życie wyobrażał sobie Śmierć bardziej jako mało atrakcyjną kobietę w wieku około tysięcy lat, nieco już skostniałą. Nigdy nie sądził jednak że będzie mógł jej... Mu... Czegokolwiek zazdrościć. W końcu sam był całkiem niezłą partią.
Offline